No to zamieniliśmy Gimnazjum Nr 1 w Jaworzu w Podstawówkę Nr 2 – na szczęście też w Jaworzu. A właściwie sprawiła to dyrektor obu tych szkół Pani mgr Barbara Szermańska, która wspólnie z pomocą całego grona pedagogicznego i rady rodziców przeprowadziła szkołę suchą stopą przez najdziwniejszą reformę wszystkich czasów…
O tym, jak rozpoczął się nowy rok szkolny, z jakimi problemami musieli zmierzyć się nauczyciele, dyrekcja oraz organ prowadzący rozmawiamy z dyrektor Barbarą Szermańską.
- W jaki sposób funkcjonują w jednym budynku dwie szkoły, jak organizacyjnie udało się to rozwiązać?
- Najmłodsze dzieci są przyprowadzane do szkoły przez rodziców, gimnazjaliści rzecz jasna przychodzą sami. Aby nie potęgować chaosu przy wejściu do szkoły w godzinach porannych, postanowiliśmy przesunąć godziny rozpoczęcia lekcji: gimnazjaliści i siódmoklasiści rozpoczynają lekcje o 7.40, a więc na korytarzach o 8.00 jest pusto i właśnie o tej porze rodzice przyprowadzają nasz młody „narybek” czyli siedmiolatków do klasy pierwszej.
- Czy mimo wszystko ruch na korytarzu nie przeszkadza w prowadzeniu zajęć dla starszej młodzieży?
- Absolutnie nie. Po pierwsze najmłodsi uczniowie wiedzą już, że są w szkole i że starsi koledzy i koleżanki mają lekcje. Poza tym ich klasa mieści się na II piętrze, mają też swój kawałek korytarza z klatką schodową i dostosowanymi do wzrostu szafkami. Nie wolno tam wchodzić „starszakom”, a poza tym nie zauważamy u nich takiej potrzeby. Póki co na przykładzie takich szkół jak nasza widać „przepaść pokoleniową” między siedmiolatkami a 13-15-latkami.
- Uczniowie korzystali z wakacji, a co w tym czasie działo się w placówce?
- Okres wakacyjny to czas, gdy w szkole nie ma dzieci i młodzieży, więc można spokojnie wykonywać różne prace remontowe. Na ten rok również planowaliśmy pewne inwestycje, ale dopiero decyzja organów nadzoru, że w naszej szkole muszą się uczyć dzieci klas 1-8 wymusiła wprowadzenie do harmonogramu kolejnych inwestycji. Głównie chodziło o dostosowanie na początek jednej klasy dla potrzeb siedmiolatków, zakup szafek na ubrania (te które mamy, są zbyt wysokie), zgodnie z przepisami trzeba było wyremontować jedną toaletę i dostosować urządzenia sanitarne do odpowiedniej wysokości, czyli wykonać ją praktycznie od nowa. Podsumowując temat sanitariatów, wpierw na I piętrze wyremontowaliśmy toaletę dla dziewczyn, potem dla chłopców. Tutaj chciałabym podziękować naszym głównym sponsorom czyli Panom Edwardowi i Jackowi Pilchom z Firmy Ceramika Pilch w Jasienicy. Dodam, że jest to naprawdę wielki dar serca. Ofiarowali szkole nie to, co im gdzieś zalegało i nie mogli sprzedać, ale to na co nieśmiało wskazałam. Należy pamiętać, że firma ceramika Pilch pomaga instytucjom takim jak szkoły, ośrodki zdrowia, szpital w Jaworzu i wielu, wielu innym. Zdawałam sobie sprawę, że nie jestem pierwsza, która prosi o ich pomoc, a jednak przyjęli mnie ze zrozumieniem i serdecznością! Tak więc remonty na I piętrze są wykonane w 99%. W maju wnioskowaliśmy o środki z Ministerstwa Edukacji na kwotę 40 tys. zł z przeznaczeniem na remont toalet dla młodszych dzieci. środki te zostały nam w całości przyznane i okazało się, że firma która kończyła remont I piętra „musi” wykonać jeszcze remont na II piętrze. Nie było to proste, gdyż każdy fachowiec ma obecnie kolejkę do zleceń i czas oczekiwania jest naprawdę długi. jednak udało się ich nakłonić do pozostania u nas, ja natomiast ponownie zwróciłam się do frmy ceramika Pilch z prośbą o kolejne kafelki w formie darowizny. Nie zawiodłam się po raz kolejny. Tak więc do końca września na II piętrze będą zakończone prace w ostatniej toalecie i temat ten będzie zamknięty na kolejne lata, gdyż we wszystkich łazienkach mamy nowe kafelki, nowe urządzenia sanitarne i oczywiście ściany wymalowane zgodnie z aktualnymi trendami;) Nie raz słyszę, że takie toalety chciałoby wielu mieć we własnych domach.
- Czy coś zmieniono w układzie sal lekcyjnych?
- Praktycznie wszystko wymaga rewolucji w tym temacie. Teraz mamy jedną klasę dla młodszych uczniów, ale w kolejnych latach, gdy gimnazjaliści opuszczą mury szkoły, zacznie przybywać młodszych roczników dzieci. Pomyślałam, że bezpieczniej będzie, kiedy najmłodsze dzieci będą się uczyć na II piętrze. Przenieśliśmy pracownię historyczną na I piętro. Klasę dla siedmiolatków przygotowaliśmy tak, aby tworzyła ciepłą, przyjazną atmosferę, zatem na ścianach pojawiła się tapeta, w sali mamy też pufy, na które narzuty uszyła nam pani Danusia Włoch pracująca w naszej szkole. Każde dziecko ma też własny regał, gdzie może trzymać swoje prace i przybory szkolne. w tym miejscu pragnę podziękować naszym pracownikom za ogromny wkład pracy w okresie wakacji; Iwona Czuj i Danuta Włoch oraz panie z kuchni: Paulina Sikora, Mirosława Stroka, Jolanta Płosa, panowie konserwatorzy: Kazimierz Nęcek, Krzysztof Kacprzak – wykonali kawał dobrej roboty – w upale, zapachach farb, tynków, gruntu, kleju, silikonu, ocierali pot z czoła, odczuwając na własnej skórze ekspresowo wprowadzaną reformę edukacji, która miała się odbyć niemal niezauważalnie. udało się z naszego budżetu zakupić tablicę interaktywną, choć jeszcze trzeba ją doposażyć, aby mogła być w pełni wykorzystana. Na szczęście pojawił się program „Aktywna tablica”, do którego można było wnioskować o środki z MEN. Czekam na (mam nadzieję) pozytywną decyzję i pieniądze, które pozwolą na „odpalenie” nowoczesnej pomocy dydaktycznej w postaci tablicy interaktywnej. Ponadto otrzymałam nowe drzwi do sali od firmy Ardago. Również pragnę w tym miejscu podziękować panu Maćkowi Świerkotowi, który nie ma dzieci w tej szkole, jest spoza Jaworza, ale ponieważ znamy się jeszcze z liceum, znając realia pracy szkół, sam zaproponował taką darowiznę. Ponadto otrzymaliśmy środki z ministerstwa na zakup krzesełek i ławek dla maluszków do świetlicy, niestety otrzymamy je dopiero w listopadzie. Na zakup ławek i krzesełek do sali zgodę musiał wyrazić wójt gminy. Póki co z pomocą przyszła mi Pani Ewa Cholewik – dyrektor Szkoły Podstawowej nr 1. Poszukała u siebie wolnych zapasowych mebli i dostałam je w użyczenie do czasu realizacji zamówienia. Jednym słowem zarówno klasa lekcyjna i przylegająca część kwadratowego korytarza z szafkami dla maluszków stanowią pewną integralną całość oddzieloną od reszty szkoły. Idąc dalej korytarzem, mamy jeszcze sale lekcyjne dla młodzieży, wiec tę część oddzielimy szafkami gimnazjalistów. 7 tys. zł ministerstwo przyznało na doposażenie świetlicy. Te pieniądze nie pokryły w całości kosztów, ale już od września funkcjonuje ładna, kolorowa świetlica. Potrzebowaliśmy do niej gier, książek itd. i z pomocą przychodzą nam przyjaciele szkoły, sami pytają, czy nie potrzebujemy czegoś z rzeczy pozostałych im po dorastających już dzieciach, a dodam, że przekazywane nam dary są w doskonałym stanie. W pierwszych dniach września, zanim gimnazjaliści przystosowali się do zmian w szkole, wszyscy tłoczyli się na I piętrze, ale w naturalny sposób tłok nieco się rozładował, gdyż otworzyliśmy na parterze świetlicę i jadalnię również na czas przerw. Hol, gdzie znajduje się portret naszego patrona, także daje sporo wolnej przestrzeni. Niemniej musimy pamiętać, że w szkole jest o 50 uczniów więcej niż dotychczas, więc musi to być widoczne i odczuwalne.
- Jak najmłodsi uczniowie odnajdują się wśród znacznie starszych kolegów i koleżanek i odwrotnie, jak gimnazjaliści zaakceptowali nagłą zmianę pokoleniową w szkole?
- Powiem wprost, że na początku wszyscy mieliśmy wątpliwości i obawy. Nawet podczas pierwszych spotkań rodzice dzieciaków, które miały tutaj rozpocząć naukę w klasie pierwszej podstawówki, również stawiali podobne pytania. Jednak już pierwsze wrażenia mamy pozytywne, maluszki, przychodząc do tej szkoły, czują się jakby dowartościowane tym, że chodzą do szkoły ze znacznie starszymi od siebie uczniami. Od samego początku widać w nich taką dyscyplinę szkolną, świadomość, że nie wolno innym przeszkadzać. Muszę w tym miejscu również dodać, że modelowo układa się nam współpraca z rodzicami. Pierwsze spotkanie z opiekunami siedmiolatków mieliśmy w czerwcu, wówczas jeszcze nie mogłam im pokazać nowej sali lekcyjnej, bo zwyczajnie jej jeszcze nie było. W sierpniu na kolejne spotkanie przybyła znakomita większość rodziców, a był to jeszcze okres wakacyjny. chcieliśmy dać im poczucie bezpieczeństwa, że ich pociechy trafią do placówki zorganizowanej pod każdym względem do przyjęcia dzieci. Ale to samo dotyczy młodzieży czyli gimnazjalistów i siódmoklasistów. Nie widać żadnych nagannych zachowań ze strony młodzieży wobec maluszków, dostrzegamy wręcz, że nagle jakby wydorośleli i obudziły się w nich opiekuńcze instynkty.
- Pierwsze takie spotkanie wielopokoleniowej Szkoły Podstawowej nr 2 widzieliśmy podczas korowodu dożynkowego…
- Zgadza się, choć powiem, że co roku nasze uczestnictwo w korowodzie jest wielką niewiadomą. jest to zazwyczaj jeszcze czas wakacji (tak było w tym roku – przyp. red), albo pierwsze dni nowego roku szkolnego. Zatem nie było do końca wiadomo, czy uda nam się ściągnąć młodzież, a przede wszystkim najmłodsze dzieci. Obawialiśmy się o frekwencję do ostatnich minut chociażby ze względu na niepogodę. Dziękuję dzieciom i ich rodzicom oraz młodzieży, że nie zważając na deszczową aurę przyszli reprezentować szkołę w korowodzie dożynkowym. Wesołym akcentem były dzieciaki z czapeczkami – rybkami. Nawet podobało się to młodzieży i sami dopytywali, czy i dla nich wystarczy czapeczek, a więc chyba to nie był żaden „obciach”. całość naszego korowodu otwierała bajkowa rybka Dora. Dlaczego ryba i czapeczki z rybą? Dlatego, że nasza szkoła była, jest i będzie związana z Muzeum Fauny i Flory Morskiej i Śródlądowej.
- W szkole zaszły zatem dość duże zmiany…
- Ośmielam się to określić mianem rewolucji. Może nieco inaczej wygląda to w szkołach typu zespół szkolno-przedszkolny, gdzie przez wszystkie lata funkcjonowało przedszkole, podstawówka ośmioklasowa, potem sześcioklasowa i gimnazjum. Sama placówka była przystosowywana przez lata dla potrzeb młodzieży. Stąd nie mieliśmy świetlicy z zabawkami, grami itd. Nie mamy placu zabaw, bo nastolatkom nie był potrzebny. Tak więc stanęło przed nami poważne wyzwanie, któremu, mam nadzieję, sprostaliśmy. Kolejne działania przed nami… Większość pracujących tu pedagogów ma doświadczenie w pracy ze starszą młodzieżą, jednak musimy się wszyscy dostosować do nowych warunków i chyba to się udaje, a myślę, że będzie jeszcze lepiej. Póki co mamy 22 uczniów klasy I. Planując organizację rozpoczęcia roku szkolnego, pomyślałam, że skorzystam z wzorca sportowego – kiedy zawodnicy wchodzą na murawę boiska piłkarskiego w towarzystwie dzieci. uczniowie klasy III gimnazjum weszli na akademię, trzymając za rękę swojego „podopiecznego” z klasy I, sadzali dzieci w pierwszym rzędzie i czekali, obserwując, czy maluch dobrze czuje się w tej sytuacji. Ta postawa gimnazjalistów nie była wyreżyserowana, oni po prostu czuli się odpowiedzialni za te dzieci. Bardzo im za to dziękuję, za ich dorosłą i dojrzałą postawę. Dziękuję też pierwszakom, bo w końcu ponad godzinę wytrzymały w skupieniu na akademii, która była kierowana raczej do nastoletniego adresata. Gościem specjalnym była na akademii redaktor Magda Fritz z Radia Bielsko. Powiem na koniec tak: żal nam gimnazjum i to bardzo, ale z optymizmem i nadzieją patrzymy na dzieci i młodzież, wierząc, że wszyscy znajdą tutaj swoje miejsce.